6.03.2016

SŁONECZNIKI

No tak, "słoneczniki, albo zdechły fikus" - tak powinien brzmieć tytuł tego posta. 
Historia wielkiej donicy, która wypełniona jest ziemią i wystaje z niej suchy kikut jest taka :
wyjechałam do Irlandii na prawie 2 miesiące zeszłego roku. 
Na gospodarstwie zostawiłam moją osiemdziesięciodwuletnią mamę - dała radę, wszystko super ogarniała / JESTEM Z NIEJ DUMNA !!!
Ponieważ były straszne upały, dla jej bezpieczeństwa zaproponowałam, żeby w dzień były okna zasłonięte, wtedy mieszkanie nie nagrzewa tak bardzo. No i fajnie !!! Tylko kwiatki zdechły papirus i wielki fikus po przejściach /dostałam go od sąsiadki, po wielokrotnym przemrożeniu, udanej reanimacji przeze mnie :( 
Papirusy jeszcze zdołałam  rozmnożyć z obciętych, usychających pędów, ale fikus zdechł !

 Tak wyglądał przed śmiercią:


A donica ze słonecznikami będzie stała przed domem koło ławeczki:


Mam nadzieję, że miło będzie pić poranną kawkę w promieniach wschodzącego słońca...
:)

4 komentarze:

  1. Też lubię słoneczniki, są takie miłe do obserwowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na iście wiosenną pogodę, jeszcze ich nie zasiałam, ale sądzę, że będzie super. Słoneczniki nie są wymagające, może się udać :)

      Usuń
  2. Donica ogromna! Szkoda tego fukusa, ale nowi lokatorzy będą się cieszyć z pięknego lokum. Mnie ostatnio kaktus zachorował i padł:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze przeżywam utratę kwiatka tak, że współczuję :(

      Usuń