Lusy jest styropianowym manekinem. W momencie, kiedy trafiła w moje ręce już nie promieniała świeżością i nieskalaną urodą.
Przez 10 lat maltretowania przeze mnie, jej stan się pogorszył. Musiała przeżyć niejedną przeprowadzkę wciśnięta między szafę i krzesło.
Przeżyła też bardzo ciężki upadek. Zdawało się, że wyląduje na śmietniku - głowa jej odpadła.
Po długotrwałej operacji rekonstrukcji głowy i rehabilitacji, jeszcze dycha.
Do tego musiała się poddać szczegółowym anatomicznym badaniom przeprowadzanym przez wnuczęta me.
Właściwie tylko sutki ma w całości i na swoim miejscu :)))
Bardzo się do niej przywiązałam, jest ze mną w radości sprzedanych dziergadeł i ubierała się w koszmarne gnioty.
Właściwie tylko sutki ma w całości i na swoim miejscu :)))
Bardzo się do niej przywiązałam, jest ze mną w radości sprzedanych dziergadeł i ubierała się w koszmarne gnioty.
Kocham ją i już !!!
Dzisiaj w bolerku dla mojej córci :)
Lusy, choć wiekowa, fajnie się trzyma.
OdpowiedzUsuńDzięki, musiałam o niej napisać bo po wstawieniu na fb zdjęcia, ktoś śmiał zauważyć jej niedoskonałość, a mnie po prostu nie stać na nową Lusy :)))
Usuń