Pracownia jest niezbedna do wykonywania rękodzieła.
I nieważne, czy robimy na szydełku, szyjemy, czy uprawiamy kowalstwo.
To miejsce musi napawać weną, gdzie czujemy się bezpiecznie i wygodnie. Sami go sobie urządzamy, a artystyczny nieład, co inni uznają za totalny bałagan, jest dla nas ideałem uporządkowania. Wiemy gdzie i jakich narzędzi i materiałów szukać. Szczytem komfortu będzie spora przestrzeń do projektów, samego działania i wykończania prac.
Cisza, albo nie, jak kto woli, byle nie rozpraszać myśli, nie absorbować
To miejsce to nasza świątynia.
Świt witam kawą z mleczkiem i odrobiną cukru.
Przegląd internetu, wiadomości w tv.
I do roboty !
Fajnie jest, jak poprzedniego dnia zaplanuję pracę, ale czasem nic się nie dzieje do momentu ataku weny. Niekiedy jest taki natłok pomysłów, że chciałabym wszystko naraz ...
To są te chwile, kiedy powstają ufoki, czyli mnóstwo rozbabranych prac, które czekają po kilka miesięcy na wykończenie.
Własna pracownia na wyłączność to coś cudownego. Można usiąść z kawą, ale można też leczyć chandrę przeglądając zapasy robótkowe i porządkując je. Życzę powodzenia i dalszych robótkowych kontemplacji.
OdpowiedzUsuńSuper to ujęłaś !!! Pozdrawiam
Usuńfajne miejsce pracy i relaksu
OdpowiedzUsuńWlasna pracownia to byloby na ten moment spełnienie marzeń. I chyba bym jej nie opuszczała;)
OdpowiedzUsuńNo to właśnie ja sobie siedzę, ta moja pracownia, to normalny mój pokój, gdzie pracuję, jem, śpię i dziegram. Wyposażony w tv i komputer. Nazwałam pracownią, bo czasem nie ma gdzie gościa posadzić :)
Usuń